www.spiritolibero.fora.pl

PP

Moi Drodzy,

tym razem nie o polityce będzie, ale o tym, jak dbać o to, by miał kto polityką się zajmować...

Jakiś czas temu, z głupia frant, rozwiązywałam w necie test w stylu jak długo pożyjesz czy takie tam. ;)
Po tradycyjnych pytaniach o częstotliwość uprawiania sportu i regularność spożywania warzyw i owoców, w teście pojawiło się bardzo dziwne, jak na mój gust, pytanie: czy często używasz balsamów do ciała? Okazało się, że im częściej, tym większe jest ryzyko szybkiego zejścia z tego łez padołu.

Nie rozumiałam, o co chodzi, a ponieważ jestem balsamożerna, zafrapowało mnie to na tyle, że poszperałam trochę w necie. I co się okazało?

Koncerny kosmetyczne z pełna świadomością ładują w nas produkty, które z kolei naładowane są tzw. parabenami - środkami konserwującymi, które mogą prowadzić do poważnych problemów, jak guzy w piersiach u kobiet czy bezpłodność u mężczyzn.

Nie chcąc być gołosłowna, podaję link do dokumentu akademii Świętokrzyskiej (obecnie to Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego) w Kielcach:

[link widoczny dla zalogowanych]

Parabeny łatwo wytropić w składzie produktu (w balsamie, kremie, nawet w kremach dla dzieci!): to te, których końcówka brzmi "paraben" właśnie (np. methylaparaben, buthylparaben itp.). Będziecie zaskoczeni, w ilu produktach kosmetycznych one występują... zrobiłam sobie kiedyś rundkę po dziale kosmetycznym supermarketu i wygląda na to, że w zdecydowanej większości.

Na końcu wspomnianego dokumentu autorki wspominają o antyperspirantach, jednak zawartość w nich parabenów to nie jedyny problem.

Jeszcze bardziej niebezpieczne jest to, że, wstrzymując perspirację, zatrzymują toksyny w organizmie, który, nie mogąc się ich pozbyć, odkłada je w systemie limfatycznym... jak myślicie, do czego to może prowadzić?

Słyszałam o tym już dawno, poniżej podaję linka, w którym można o tym poczytać, a jestem pewna, że w necie jest masa innych informacji na ten temat.

Cóż, kiedyś mieliśmy stare, dobre dezodoranty, i poza wyjątkowymi wypadkami, wystarczały. Dzisiaj ciężko znaleźć w sklepach dezodorant - większość to antyperspiranty. Ale jak się chce, to można. Wszystko można. :)

[link widoczny dla zalogowanych]

To, co powyżej, to szczyt góry lodowej - zachęcam do szperania na własną rękę i informowania jak największej liczby osób o tym, czego lepiej unikać... w kosmetykach, w żywności,... w końcu musimy dbać o siebie nawzajem.

Dużo zdrówka dla Wszystkich. :-)

Mufti Turbanator

Znajome małżeństwo jeszcze w ubiegłym stuleciu całkowicie zrezygnowało z kosmetyków (poza czymś do mycia zębów i mydłem). To rzeczywiście działało. Tyle, że wymagało dyscypliny (odpowiednia dieta), znajomości rzeczy i zaopatrywania się w naturalne produkty żywnościowe.
Oboje są wykwalifikowanymi nauczycielami tai-chi, Marian [link widoczny dla zalogowanych] dodatkowo instruktorem karate.
Ciekawe czy nadal mają tak ortodoksyjne podejście do kosmetyków? Muszę spytać przy okazji.

PP

teli

Stare przysłowie pszczół mówi: Częste mycie skraca życie. Używanie kosmetyków, podobnie jak lekarstw, bierzesz jedno żeby usunąć skutki drugiego i tak w kółko, biznes się kręci.

Mufti Turbanator

w.red

Co prawda nie w temacie, ale coś obok.
Lata temu kiedy "Kobieta i Życie" była rarytasem w dziale ciekawostek miałem okazję zapoznać się z informacją o frustracji na amerykańskich cmentarzach (w końcu wówczas jeszcze nie wszyscy byli zdecydowani by się "spopielać").
Normalnie zwłoki ludzkie ulegają mineralizacji po upływie ok. 25 lat. Tymczasem stwierdzono, że nie dotyczy to chowanych w minionym okresie. Bo okazało się że ci ... po prostu się nie rozkładają. Nie trudno wyobrazić sobie konsekwencje tego faktu dla "obracających wszystkim co nie ucieka na drzewo" jankesów. Ceny gruntu pod pochówek wzrastały w postępie geometrycznym co spędzało resztki błogiego snu z powiek tych gotujących się do "ostatniej podróży", jak i tym którzy mieli ją zabezpieczać.
Zwrócili się więc do swoich naukowców z zapytaniem o przyczynę tego stanu rzeczy. Ci zaś po "pobraniu próbek" stwierdzili autorytatywnie że przyczyną jest chemia jaką "próbki" wchłonęły za swego żywota pod najrozmaitszą postacią (żywność, kosmetyki itp). Chodziło tu przede wszystkim o tzw konserwanty, ale i inne też.
Jeżeli taka sytuacja miała miejsce przed laty to co można powiedzieć by dziś ?

Inną sprawą jest tu działanie konsorcjów farmaceutycznych i kosmetycznych (a i żywieniowych także), które może stanowić kanwę dla nie jednego "dreszczowca" i materiał dla prokuratury. Ale to już inna bajka, choć z tej samej półki.

pozdrawiam "ekologicznie"

SpiritoLibero

Ja osobiście nigdy nie zastanawiałem się nad tym problemem. Jednak jakoś instynktownie całe życie omijam różne wytwory "upiększające". (Żona nawet stwierdziła kiedyś, ze jestem brudas...).
Może lepiej być trochę "brudasem"? taka aseptyczna, wyjałowiona skóra to chyba nic dobrego. Trochę "flory" z pewnością nie zawadzi Cool

PP

W.red:
na moim blogu na NP sportpomnikow podał linka do swojej notki w temacie, o którym piszesz (myślę, że nie będzie miał mi za złe, jeśli wrzucę go tutaj :)

[link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrawiam równie ekologicznie :)

PP

SpiritoLibero

No z tą "hodowla" flory nie mogę przesadzać... Z łoza bym został eksmitowany Twisted Evil

w.red

Jak się tu nie zgodzić z tą myślą :
"..Taki jest nasz świat. “Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Mam nadzieję, że potomni nazwą go prawdziwym wiekiem ciemnoty i zezwierzęcenia, a nie rozwoju, postępu i oświecenia – jak usiłuje się nam wmawiać..."

pozdrawiam